Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/353

Ta strona została skorygowana.

gera, iż, jak najprędzéj mógł, pożegnał gospodarza, żonę i, nie wznawiając już przy obcych rozmowy o tém, co go bolało najmocniéj, odjechał.
Gościnny zawsze Lubachowski, tym razem przeprosić musiał natrętów i kazawszy przynieść wina, uprosiwszy córkę, aby go zastąpiła, sam się usunął do swego pokoju.
Było to hasłem dla wszystkich do pośpieszniejszego może, niż chcieli, opuszczenia dworku, w którym bywali rzadko. Hrabia piérwszy, zaledwie najkonieczniejszym formom grzeczności uczyniwszy zadość, odjechał nie bez zdumienia, iż w córce tego, dosyć lekko traktowanego Lubachowskiego, znalazł osobę z najwyższemi kołami społeczeństwa berlińskiego oswojoną i imponującą mu pańskim tonem.
Dla wszystkich w ogóle był to dzień zawodów, omyłek i niezadowolenia z siebie.
Jedna tylko Marya cieszyła się tém, iż męża zmusiła do pewnego ustępstwa, w którém jakąś pokładała nadzieję.
W Lubachówce napływ gości, odwiedziny zięcia, przyjęcie osób prawie nieznanych, pannie Żabskiéj i całemu dworowi było straszliwym ciężarem. Panna Żabska szczególniéj rozpaczała nad tém, że w nieładzie zastali dwór i mieli najgorsze o nim wywieźć wyobrażenie.
Stary Grzegorz, usunąwszy się do sypialni,