Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/357

Ta strona została skorygowana.

ciężył na niéj grzech pierworodny. Była Polką. Sądziłem, że, wyszedłszy za mnie, potrafi o tém zapomniéć. Starałem się o to, aby w domu moim żaden z ziomków nie bywał. Dzieci wychowałem tak, aby ojczyzna miała z nich pociechę... nie mam sobie nic do wyrzucenia... Wszystko to szło dobrze po myśli mojéj, aż do ogłoszenia nowego prawa...
Twarz barona przybrała wyraz surowy. Treuberger mówił śpiesznie:
— Żyje ojciec mojéj żony, starzec... zatwardziały Polak, niestety... Nie wiedziałem o tém, że nie był urodzony w Księztwie i prawo do niego zastosowane być mogło...
Syknął baron.
— Cały gmach, tak starannie przeze mnie wzniesiony, cały spokój mój i szczęście domowe runęło: żona mnie odbiegła dla ojca, za nią poszedł jeden z synów... Stracę kobietę, któréj ubytek uczuje całe towarzystwo; ale co gorzéj, rozbudzi to niechęci, rozwiąże języki.
Baron nie znajdował potrzeby słuchać więcéj; niespokojnie na zegarek spoglądał.
— Kochany mój kolego, — odezwał się — naturalnie, wiem wszystko; ale jakaż rada na to? Sam zważ... Chcesz-że, aby dla ciebie uczyniono wyjątek, który-by tobie zaszkodził i wywołał słuszną krytykę?