Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/36

Ta strona została skorygowana.

We dwadzieścia kilka lat po objęciu Lubachówki i zagospodarowania się w niéj starego Grzegorza, ktoby ją, znając dawniéj, zobaczył jego trudem przerobioną na wzorowy folwark i posiadłość szlachecką — nie chciał-by wierzyć oczom swoim.
Metamorfoza ta tém się stawała w oczach wszystkich cudowniejszą, że pan Grzegorz nic włożył w nią sum ogromnych i zwolna dokonał tylko nieustanną, niczém niezrażającą się, pracą.
Zaraz po wyrwaniu mu córki, któréj przez d’Angelego malowany wspaniały portret zdobił gabinet pana Grzegorza i połyskiem szerokich swych ram odbijał od bardzo skromnych jego sprzętów, Lubachowski, wyszukawszy sobie ubogiego człowieka, sierotę, należącego do szlacheckiéj rodziny żony — wziął go sobie do pomocy.
Czuł, że zupełna samotność-by go zabiła. W wyborze wychowanka miał szczęście; Dydak Szurkowski, oprócz imienia niepięknego, nie miał nic, coby mu zarzucić można było.
Skończył gimnazyum w Warszawie z pochwałą, ale na uniwersytet iść nie miał o czém. Wówczas to pan Grzegorz napisał, aby mu go przysłano i skłonił chłopca, aby daléj pracując nad książkami, których mu miał dostarczyć, pomagał mu w gospodarstwie.
Dydaś, dobrego serca, przylgnął do starego od piérwszego dnia i oddał mu się cały... Grzegorz