Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/375

Ta strona została skorygowana.

Matka nieszczęśliwa chciała wiedziéć, co i jak się stało, przypisując sobie wypadek; ale Dydak miał tylko domysły.
Powrót do Lubachówki oblany był łzami. Stary dziad z boleści stracił niemal zmysły i otrzeźwiać go musiano.
Marya, nie zatrzymując się prawie, nogi jego ucałowawszy, siadła do powozu i pośpieszyła do miasteczka, zkąd miała biedz do Berlina, aby dziecko ratować. Trudném to było zadaniem po raz piérwszy, przy wielkiéj karności pruskiéj, a cóż dopiéro, gdy, zbiegły powtórnie, dostał się w ręce swéj zwierzchności.
W Lubachówce, po wyjeździe córki, Lubachowski zapadł w rodzaj jakiegoś odrętwienia: modlił się ciągle, jeść i pić nie mógł, nie kazał sobie przerywać, nie odpowiadał na pytania.
Krzysia posłała po dziekana.
Ksiądz dopiéro nazajutrz po mszy mógł nadjechać i znalazł przyjaciela w tym samym stanie apatyi i rezygnacyi ostygłéj. Było to nienaturalném przy takiéj boleści. Nierychło się udało ks. Romanowi dobyć ze starca zeznanie.
— Zawsze — rzekł — dzieje się tak, jak mnie, ludziom, którzy z ręki Bożéj zesłanéj kary przyjąć nie chcą, a mędrkują i wyślizgują się, aby jéj uniknąć. Nie chciałem znosić tego, co mi było przeznaczone, ciężar mój teraz się powiększył. Trze-