— A z Lubachówką co?
— Kupuje ja Orochowski.
— Chyba nie dla siebie — odparł gospodarz — on wszystkiém frymarczy...
Po chwili milczenia, zapytał pan Hieronim, zkąd jechał. Lubachowski przytoczył hrabiego z Żarnowa.
— Prawda-li to, że ofiarował Żarnów na kolonizacyą? — zapytał żywo gospodarz.
— Nietylko go ofiarował, ale ofiarę tę przyjęto...
— Co mu dają?
Lubachowski sumę wymienił.
— Ho, ho! niepospolita gratka! — zawołał gospodarz. — Nie wiécie, dokąd się z tém uda?
— Nie wiem.
Z twarzy pana Hieronima ledwie-by go nie można było posądzić, że odwagi cywilnéj hrabiemu zazdrościł.
Po piérwszych oburzenia głosach, dawały się już słyszéć tłumaczenia i okoliczności łagodzące.
Hrabia z Żarnowa niewiele, albo i nic winien nie był — mówiono. — Był w złych interesach... majątek był-by poszedł na subhastę i rząd-by go zakupił, a on wyszedł zrujnowany. Ratował się, jak umiał, a jeśli nie on, to rodzina mogła się na coś przydać krajowi...
Nikt nie sprawdzał stanu interesów. Przy-
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/382
Ta strona została skorygowana.