Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/42

Ta strona została skorygowana.

kami był przykładnym synem Kościoła. Oburzała go bezbożność i niewiara... Choć chodził do kościoła, spowiadał się, pościł i spełniał, co nakazywano, stary był uważany za radykała i rewolucyonistę. Stroniono od niego.
Wodzowie obozu zadawali mu, że w każdéj rzeczy chciał do gruntu się dostać, dobadywał jéj znaczenia, a ślepo za rozkazami iść nie umiał.
Na wszystkie składki, pomoc naukową: na potrzeby ogólne, Grzegorz sypał szczodrą dłonią; gdy szło o głosowanie, dnia nie opuścił nigdy, ludzi swoich i cudzych prowadził i niemal zmuszał do spełnienia obowiązku. Posługując się nim jednak, nie zwierzano mu się z niczém... Nie miał o to żalu. — „Ja jestem człowiek prosty, — mówił otwarcie, — ci, co tam stoją u góry, lepiéj to rozumieją odemnie.“
Prawdą było, że w istocie on wiele rzeczy inaczéj rozumiał, niż reprezentanci interesów narodowości.
Zaniepokoiły go wielce piérwsze symptomata walki narodowości i prześladowania Kościoła, ale uśmiechał się, mówiąc: „Strachy na Lachy!!” — i dowodził, że wojny nie będzie.
W tym stanie błogiego uspokojenia, jednego wieczoru Dydaś, powróciwszy z miasteczka sąsiedniego, zapowiedział odwiedziny p. Felixa... (znanego pod tém imieniem publicystę i niegdy deputowanego na sejm pruski, który teraz nad założe-