Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

niem nowego dziennika pracował). Grzegorz znał dobrze wesołego, gadatliwego, przyjemnego w towarzystwie i czynnego pana Felixa, jako miłego gościa; ale, ilekroć z nim wdał się w dłuższą rozmowę i przyszło do ściślejszego określenia położenia i zadania chwili obecnéj, nie mogli się jakoś porozumiéć.
Skromny p. Grzegorz powiadał:
— Naprzód, mości dobrodzaju, ja jestem stary, musiałem zardzewiéć; powtóre, oni lepiéj ode mnie znają sytuacją... ja się téż na kierownika nie napieram...
P. Feliks, syn niegdy zamożnych rodziców, którzy stracili majątek w ten sposób niewytłómaczony i niepojęty, w jaki większa część wielkopolskich fortun się roztopiła, w szkołach uczył się doskonale, na uniwersytecie świetne odnosił tryumfy... i niewiadomo, dla czego z doktoranta nie został doktorem.
Naówczas jeszcze... trzymał się on liberalnych zasad i należał do redakcyi pism téj barwy, które wychodziły w Poznaniu.
Nagle, wśród rozmaitych przejść, niezawsze dla niego szczęśliwych, p. Felix, ożeniwszy się z młodą, ubogą Niemką, poróżnił się z koryfeuszami swego stronnictwa i z dnia na dzień począł uczęszczać do do kościoła, wdział barwę ortodoxyi, zerwawszy z liberalizmem stanowczo... Pierwszy on naówczas