Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/53

Ta strona została skorygowana.

przyłożył do niego w miarę sił swoich, ja, ponieważ nic nie mam, oprócz trochy grosza, dam go wam. Ale ani sił, ani zasobów nie życzył-bym marnować, jeżeli potrzeby naglącéj niéma. Jakże podobna dziś nas niebezpiecznymi dla kogoś czynić i chciéć, aby wierzono w tak jawną potwarz?...
— Polityka państwa czasem wymaga podobnych przypuszczeń i zmyślań — rzekł Felix. — Mogę panu zaręczyć, że to, co mówię, nie jest wymysłem, ale istotną prawdą. Posłyszymy wkrótce z trybuny rzucone hasło do boju... a zobaczysz pan, jak je skwapliwie pochwyci patryotyzm niemiecki...
Wstali, za długo się zasiedziawszy przy wieczerzy, przy któréj nie było nikogo, oprócz Dydasia, ale ten się nie liczył. Był on starego ręką i sługą. Pan Feliks, dobrze sobie podchmieliwszy i podjadłszy, gdy powrócili do salonu, rozmaite począł prawić historye o stolicy, opisując jéj rozrost, upięknienia i rodzaj życia, jaki różne klasy społeczeństwa prowadziły.
— Mój dobrodzieju — przerwał mu Lubachowski kwaśno — wszystkie wielkie miasta, stolice, nagromadzenie ludzi masami, wyradzają to zepsucie obyczajów, które wy zdajecie się przypisywać jednemu Berlinowi. Nie jest tu ani gorzéj, ani lepiéj, jak w Paryżu i Londynie...
— Przepraszam pana — przerwał gwałtownie Felix — w wyższych klasach nigdzie niéma takiego