czach jak najmniéj wspominała, a starała się zastosować do ich obyczajów niemieckich. Wymógł nawet to na mnie, że dla starszych krewnych, którym moje pochodzenie zatajono, będę się tylko przyznawać do rodziny z niemieckich prowincyi nadbałtyckich. Przykrém mi to było, ale czegóż-bym nie zrobiła dla niego, który poświecił mi zgodę z ojcem, przebłagał matkę, trwał w oporze i ledwie wymógł ich zgodę... Przybycie do domu rodziców było chwilą straszną dla mnie, alem miała jeszcze całe siły młodości i przywiązania do Roberta... Ojciec przywitał mnie sucho i zimno, jak człowiek, zmuszony poddać się niemiłéj konieczności; matka dumnie i prawie groźno. Ledwieśmy mieli czas kilka słów zamienić, gdy niecierpliwa stara, która na to przyjęcie wystąpiła pysznie, w klejnotach kosztownych, atłasach i koronkach, wzięła mnie do swego gabinetu...
— Ledwieśmy usiadły, gdy poczęła:
„Proszę mi moję otwartość — rzekła — wziąć za dowód życzliwości; chcę, abyśmy się nie łudziły wzajemnie; powiem, czego mam prawo wymagać od niéj... Sprzeciwiałam się małżeństwu Roberta, bo nie wierzę, aby takie mieszane związki szczęście przynieść mogły, ale kocham Roberta i oprzéć mu się nie mogłam. Powinnaś się czuć szczęśliwą i dumną z tego przyjęcia w niemieckim
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/66
Ta strona została skorygowana.