Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/68

Ta strona została skorygowana.

oppozycyi wszelkiéj. Skandalów nie znoszę. Robert mi zaręczył jéj posłuszeństwo... rachuję na nie.“
— Widziała po mnie, że choć słowo chciałam rzucić przeciwko temu wyrokowi, i potrafiła go uniknąć. Nie uściskała mnie, nie złagodziła niczém danych rozkazów i zmusiła z sobą powrócić na pokoje, w których cała rodzina, blizka i dalsza, była zgromadzoną. Wieczór był weselny, ale ani kropli w nim wesela... Otaczano mnie i przypatrywano się, pytano, lecz z widoczną jakąś niechęcią, i nikt nie osłodził tych chwil piérwszych... Ojciec ani się już zbliżał, a matka, zadając mi pytania, sama na nie odpowiadała, wskazując, jakiéjby sobie życzyła odpowiedzi. Z przykrością nawet znalazła zmienionym Roberta, który, powierzywszy mnie kuzynce Bercie, niemłodéj pannie, sam dokładał usilności, aby łaskawych swych gości zabawić. Kuzynka Berta, dla rozerwania mnie, nic lepszego nie znalazła nad ksziążki z obrazkami, zielnik, ułożony przez nią, a na ostatku — nomenklaturę nieznanéj mi rodziny. Kuzynka Berta była najdokładniéj uwiadomioną, ile kto z krewnych miał dochodu, jakim obracał kapitałem, jakie na nim długi ciężyły, ile która z panien mogła miéć posagu i t. p. Strona ta finansowa stanowiła najważniejszą część informacyi. Milczałam, mówiąc mało, i pytano mnie dyskretnie, obawiając się, abym się z czém niepotrzebném nie wygadała. Nie ode-