Lubachówkę zagarnąć. Ale pan Grzegorz miał naówczas pieniądze, i bądź-co-bądź chciał się przy ziemi utrzymać; nie powiodło się więc Frejerowi, który pod błachym pozorem jakimś zerwał z nowym dziedzicem i zapowiedział mu wojnę. Grał on rolę zapalonego patryoty niemieckiego, i, z tego tytułu mając względy u urzędników, którzy się go obawiali, dokuczał sąsiadowi niezmordowanie.
Dydaś, przybywszy tu, piérwszy się z nim zadarł: rozpoczęły się waśnie nieustające. On doszedł, śledząc jego czynności, że miał stosunki z przemytnikami, pomagał im i towary u siebie ukrywał. Pomógł straży pogranicznéj do schwycenia jego ludzi na gorącym uczynku, i od téj pory wroga w nim nieubłaganego miał Lubachowski.
Zaprzysiągł się Frejer, że ztąd Polaków wysadzi.
Spojrzéć na niego było dość, aby domyślić się człowieka. Mały, ruchawy, niecierpliwy, krzykliwy, rzucający się, umiał być skrytym i milczącym w potrzebie. Nieustannie na wózku, w podróży, szukający kogoś, sprzedający coś lub kupujący, rad był opanować wszystko i rzucał się téż zuchwale na przedsiębierstwa, na których często tracił.
Z panem Grzegorzem raz zerwawszy, a na Dydasia ząb mając, nieustannie ich nękał i dokuczał, choćby nic na tém zarobić nie mógł, oprócz téj uciechy, że im nie dawał spokoju. Dydaś z żywością
Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/80
Ta strona została skorygowana.