Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/95

Ta strona została skorygowana.

data polskiego wotują. Solingera nawet robotników odciągnęli znaczniejszą część, z moich coś nawrócili na swą wiarę... Połowa-by ich już Niemcami była, gdyby nie on... On im w Niedzielę czytać każe Dydasiowi, on ich zowie braćmi, on... o! to ptaszek!
— Zalazł ci dobrze za skórę — odparł Brause — ale mu teraz odpłacisz, jeżeli Treuberger dopuści... On stoi wysoko...
— Treuberger palcem nie ruszy! — rzekł Frejer.
— Co ty wiész!
— Wiem, bom na zwiady chodził — mówić zaczął powoli Frejer. — Ja tam w domu jego mam swoich, ja wszystko wiem. Młodszy Treuberger kochał się w żonie do szaleństwa, rodzice nie pozwalali na małżeństwo. Po kilku latach gdy pięknéj pani swéj nawrócić nie mógł, ostygł bardzo. Dzieci z pod jéj wpływu zawczasu wyzwolono... Ale że ona im dla arystokracyi, z którą żyć muszą, jest potrzebną, — cierpią ją... Obca ona między nimi... Grzeczni dla niéj są, nie rozjątrzają; ale czego zażąda, to podejrzewają i tego się boją... nic dla niéj nie zrobią... nic. Ona téż nadto dumna, aby prosiła... Nikt tam starego Lubachowskiego bronić i osłaniać nie będzie, a ona się nawet odezwać za nim nie ośmieli.
— Ja się takiéj obojętności nie spodziewam — rzekł Brause — ale co jeden ten Grzegórz znaczy!...