Strona:PL JI Kraszewski Czarna godzina.djvu/99

Ta strona została skorygowana.

hauzerówka fałszowana; nalał jéj sobie jeszcze jeden kieliszek i wypił go powoli.
— Bądź mi zdrów, — rzekł, wyciągając rękę z udaną dobrodusznością, — ja nie mam ani ci co dać, ani czém się dzielić. Jak sobie chcesz... Dałem radę, co masz robić; mnie-by się może coś za to należało!
Frejer podniósł brwi w górę i usta otworzył.
— Tobie!! — zawołał.
— Oczywiście, — śmiejąc się, dodał Brause, — oczywiście, ale ja za przyjacielską posługę nic nie wymagam.
Nie było już sposobu dłużéj go zatrzymywać. Frejer z drogi mu ustąpił i szedł z nim razem do bryczki. Przeszli podwórze, nie mówiąc nic do siebie... Brause musiał woźnicę śpiącego obudzić...
Łając w jego osobie wszystkich — verfluchten Polaken — wdrapał się na siedzenie, Frejerowi głową kiwnął i pojechał.
Po odjeździe Brausego, stal długo gospodarz, w myślach zatopiony, rozważając, co od niego słyszał. Nie chciało mu się wierzyć z pełna w tę wielką nowinę, a lękał się, aby, zaniedbując się, nie stracił korzyści, jakie mógł z niéj wyciągnąć. Chciał więc co najrychléj sprawdzić przynajmniéj, czy posłuchy podobne, z innego źródła pochodzące, po świecie krążyły. Najbliższa mieścina, w któréj miał stosunki z kilku urzędnikami, znajdowała się o do-