Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No234 4C.jpg

Ta strona została skorygowana.

ców, na austryackim teatrze ze swym akcentem nie mógł się podobać. Oprócz tego wszyscy i dyrektor tak byli zajęci (grając razem w Burgu i w Schönbrunnie), iż czas mu ani pomyśleć nie dozwala o próbie. Szczęściem Dawison inaczéj sobie drogę torować zamyślał i odmowa niezbyt go obeszła.
Zbliżał się wreszcie ostateczny termin pobytu w Wiedniu, właśnie gdy Dawison zawiązał tu stosunki, porobił znajomości, gdy tyle jeszcze miał do widzenia i uczenia się. Hrabia lada dzień miał powracać, oprócz tego pieniędzy brakło i pożyczki a kwity u hr. Skarbka się mnożyły.
Na samém wyjezdném prawie zapragnął jeszcze zrobić wycieczkę statkiem parowym do Preszburga. Gdy przybył tam, pierwszém zapytaniem jego, dotknąwszy stopą lądu, było: — Gdzie teatr? Z wielkim smutkiem dowiedział się, że właśnie stał pustkami, bo dyrektor, p. Pokorny, jeszcze nie przybył. Dosyć się więc wynudziwszy, bo miasto wydało mu się małe i nieciekawe, a oprócz tak zwanéj Promenady nic mu się w niém nie podobało, gesellschaftswagonem strząsłszy się okrutnie do Wiednia powrócił. Cała ta wycieczka służyła mu, jak powiadał, na to, by mógł powiedzieć:
— Byłem w Preszburgu.
Już wreszcie i sam on radby był wracać do Lwowa, lękając się, aby mu towarzystwo zbyt długiego urlopu w sam czas kontraktowy za złe nie miało, ale hrabia od dnia do dnia powrot odkładał. Spotkał tu jeszcze panią Rywacką, śpiewaczkę z Warszawy, która go bardzo mile przyjęła.
Piątego czerwca opuścili Wiedeń, który w końcu obojętnie pożegnał Dawison. W trzech dobach stanęli we Lwowie.
Tu zastali w teatrze pustki wielkie, repertuar zaniedbany i ogólną fizygnomię dosyć smutną. We środę przybywszy, Dawison już w poniedziałek miał wystąpić na nowo. Zaciągnięte na tę podróż długi do pracy zmuszały.