stała nietkniętą, ale cóż im po niej? Trzymają je zamurowane, i macocha pewno nie dopuści, żeby o którą mógł się starać jaki kandydat do stanu małżeńskiego i poślubić. Na straży stoi kuzynek Francuz, braciszek czujny o swe dobro, a zresztą nałóg niewoli, który pannom odebrał i nadzieję, i wszelką ochotę wyjrzenia na świat...
— Być może, obojętnie rzekł baron, tembardziej że panny nie są już pierwszej młodości, i ta fortuna o której mówią, bądź co bądź, problematyczna.
— Co do tego ostatniego, wcale nie, zawołał Luziński, fortuna to znaczna, nie ulegająca najmniejszej wątpliwości, nie znajdziesz pan człowieka u nas, któryby jej obliczyć mu nie mógł.
— Naprzykład? — spytał niedbale baron.
— Panny w najgorszym, najgorszym razie, będą mieć po pół miliona, licząc nawet, że je obedrą.
Baron był zapłacony za szampana, dla niepoznaki już tylko począł rozpytywać znowu o Skalskich.
— Panna Idalia także nie byłaby ubogą, odpowiedział zbyt otwarty Walek — ale jeźli aptekę sprzedadzą, o co podobno właśnie się starają, zmarnują to, co na niej zarobili. Taksują ich tu ludzie na przeszło pół miliona, ale któż wie, jak ojciec podzieli rodzeństwo? Spodziewam się tylko, że panna Idalia nie da sobie zrobić krzywdy.
— Zdaje się, panna bez serca, powinna być praktyczną — dodał baron, śmiejąc się.
— Jest-to wiek ludzi praktycznych — odparł szydersko Luziński — praxis dziś górą po nad wszystkiem. Są nawet dzieła, poemata, filozofie, umysłowe twory — niepraktyczne i praktyczne. Tajemnica praktyczności naszego wieku zależy — na bladze. Blaga daje skrzydła, otwiera usta, podstawia piedestał, blaga jest smarowidłem, bez którego machina epoki by nie szła. Kto nie ma blagi, kto się do niej nałamać niepotrafił, biada, mu! zostanie niepraktycznym i potępionym.
— A pan jesteś za blagą? zapytał wesoło baron.
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/126
Ta strona została skorygowana.