skiego urodziła się za Bugiem, wychowała i mieszkała u bardzo dalekich krewnych w Turowie. To pokrewieństwo jakkolwiek prawie fantastyczne, bo stopnia jego oznaczyć było niepodobna — pochlebiło niezmiernie dumie młodego człowieka, powiedział sobie, że z niego korzystać będzie!
Był dotąd zażartym demokratą, wyśmiewał Skalskich za ich pretensje szlacheckie, ale znalazłszy się nagle po matce szlachcicem, urósł natychmiast i poczuł się jakby silniejszym. Z drugiej strony wszakże, mógł się czuć upokorzonym, bo choć papiery nie dokładnie to oznaczały, widać z nich było, że zamąż pójście matki, stało się powodem jej wygnania z Turowa. Musiała więc pójść nietylko za nieszlachcica, ale może za kogoś takiego, z kim Turowscy najmniejszych mieć nie chcieli stosunków.
Z dat, z notat, listów, widać było, że Luzińscy żyli z sobą niedługo, że opuszczona, w niedostatku zmarła matka jego, a mąż niewiedzieć gdzie się podział. Spodziewała się jego powrotu do samej śmierci, miała nadzieję, że dziecięciem się zaopiekuje, że się o nie upomni, — milczenie tak długie dowodziło, że chyba zginąć musiał. Co się tyczy familii ojca, tej ani pochodzenia, ani zajęcia, ani stanu, Walek z papierów wyczytać nie mógł. Zdawało mu się wszakże, iż albo z okolicy, lub nawet z samego miasteczka musiała mieć początek, i że ojciec jakąś służbę w Turowie i miejsce miał, gdy się o matkę starał.
Ale to były raczej domysły i prawdopodobieństwa niż pewniki, na których by się opierać można.
Przypomniał sobie teraz Luziński. iż będąc kiedyś w kościele, słyszał z ambony zapowiedzi jakiegoś mieszczanina, który to nazwisko nosił, i z tego powodu dowiedział się, iż rodzina bardzo uboga, mająca kawałek gruntu na przedmieściu do dziś dnia istniała. Miałażby ona być jego rodziną? Walek demokrata, uszlachcony świeżo, na myśl tę się oburzał. Czuł już w sobie nietylko geniusz wczorajszy, ale krew wybranych płynącą po żyłach. Matka jego z domu Bu-
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/129
Ta strona została skorygowana.