ry groku, i dwaj nowi przyjaciele zasiedli do szachów. A grali do północy, i wróciwszy ztąd Mylius, do rana prawie przewałęsał się po samotnym domu.
Jednakże obudził się o swej godzinie, i był na nogach w porze, gdy zwykł zwiedzać chorych swych i szpitale. Odbywszy obowiązkowe wizyty, ku południowi poszedł zabrać Waltera, by go zaprowadzić do apteki. Tu jeszcze trafił na opór i wahanie się, nieznajomy miał wstręt jakiś, zdziczały był, nie chciało mu się iść na żaden sposób, radby się był sianem wykręcił, ale Mylius, choć go dopiero znał od wczora, ze zwykłą szczerością się z nim obszedł.
— I dajcież bo pokój, kolego, tym ceregielom. Coście to panienka, którą raz pierwszy na salon mają wprowadzić, czy co? Mężczyźnie bać się ludzi, to już słabość lub śmieszność...
Walterowi na tę wymówkę oczy zabłysły, pierwszy raz od czasu jak z nim był, Mylius spostrzegł, jakby zpod przywdzianej na wierzch skóry, dobywającego się nowego człowieka. Wyraz oczów uspokojonych zwykle, wydał mu się dzikim, twarz namiętnie zadrgała. Trwało to tylko chwilkę, mgnienie oka, i jakby cugle wewnętrzne znowu dłoń schwyciła silna. Walter powolny, złagodzony, wziął kapelusz, i poszedł posłuszny za Myliusem.
W aptece, gdy ważną ową nowinę przyszedł wieczorem zwiastować Skalski rodzinie swojej, stała się niemal rewolucya. Matka zaczęła płakać rzewnemi łzami, pierwszy raz w życiu może użalała się na dzieci, i strwożona wymawiała im, że są przyczyną zguby, nie uląkłszy się ani pańskich tonów Rogera, ani groźnej minki Idalii. Ledwie mąż uspokoić ją potrafił. Roger tryumfował, ale otrzymawszy zwycięztwo, uznał właściwem być dosyć potulnym. Idalia dumnie milcząca chodziła.
Dziwna rzecz! opowiadanie o owym nieznajomym, który, jak ze wszystkiego widać było, musiał być nadzwyczaj bogatym... zajęło ją mocno. Zdala
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/139
Ta strona została skorygowana.