Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

widziany, nie wydawał się on tak bardzo starym, a wyglądał dosyć przyzwoicie.
Panna Idalia była prawem swego wieku dziecięciem, szło jej nie o jakieś ideały niedoścignione, nie o romansowego bohatera, któryby smoki na wpół płatał i cierpiał dla cnoty — ale o milionera za męża. Pomyślała sobie w duchu, że na wszelki wypadek — któż może przewidzieć co się przyśni w głowie szpakowaciejącego mężczyzny? — należało jej wystąpić zbrojną w cały urok i wdzięk niewieści, i spróbować, ażali nie da się coś zrobić.
Było w systemie pięknej Idalii mieć zawsze kilku pretendentów domniemanych w zapasie — cóż szkodziło zarzucić wędkę na nieznanego bogacza?
Był to wprawdzie przyszły aptekarz tylko, ale tak majętny a nie młody człowiek, pod wpływem zdrowych rad żony przyzwoitej, wychowanej pięknie — mógł się poprawić, wyszlachcić, kupić majątek, i stać zupełnie nową istotą.
Żadnemu prawie mężczyznie w podobnych okolicznościach na myśl by taka kombinacya nie przyszła, ale od czegóż fantazya młodej główki niewieściej, której myśl ku jednemu nieustannie skierowana celowi, pracuje nad osiągnieniem jego? Panna Idalia była z siebie zadowoloną, uśmiechnęła się w zwierciedle, nie zwierzyła nikomu, ale w duchu rzekła sobie, że się na śniadanie ubierze w suknię z ogonem, włosy à la chinoise, trzewiki na koreczkach... i... zagra, o! że zagra to zagra! Na to sobie dała słowo.
Nazajutrz rano przygotowanie do śniadania było wielkie, Skalski chciał, a w tem zdanie jego dzieliła cała rodzina, aby to był prawie porządny obiad, tylko bez formy mu właściwej. Bulion w filiżankach miał śniadanie rozróżniać od obiadu. Chciano zaimponować nieznajomemu, dobyto srebra, Roger sam przypomniał pasztet sztrasburgski, Idalia pamiętała aby w porcelanowem naczyniu postawić bukiet wśród stołu.
Między jedenastą a dwunastą, Skalski z za firan-