ki upatrujący swych gości, i z dosyć niespokojnemi ruchy przechadzający się od biurka, na którem leżały inwentarze, do okna, dającego widok na ulicę — pierwszy sygnalizował, że się zbliżali.
Nieznajomy, na którego też z góry poglądała z niezmierną ciekawością Idalia, wydał się wszystkim figurą pospolitą. Roger zapewniał wprawdzie, że suknie jego na pozór proste, robione były pewnie w Anglii i miały szyk angielski, ale Skalski ruszając ramionami, powtarzał — nic osobliwego? dalipan, nic osobliwego.
W gabinecie aptekarza nastąpiło przywitanie, i zamieniono kilka wyrazów obojętnych. Nieznajomy zdawał się unikać próżnych słów, zbywał poruszeniami głową, lub ramion, minami, nie mógł wszakże nie przemówić, a raczej nie wymruknąć kilku wyrazów. Mylius, który zdala poglądał, zdziwił się niezmiernie, gdy usłyszawszy głos Waltera, Skalski jakby przestraszony drgnął i cofnął się. To wrażenie było chwilowe, opamiętał się bowiem zaraz, ale dziwnym jakimś skutkiem nerwowej draźliwości, aptekarz potem, ile się razy przybyły odezwał, znowu się poruszał, oczy wyszczerzał, i nie wracał do normalnego stanu, aż po niejakiem upamiętaniu.
Wpatrywał się potem z natężoną uwagą w rysy Waltera, który tego egzaminu natrętnego i nieprzyzwoitego widocznie unikał, a po chwili jakby znużony i zawiedziony spuszczał oczy.
Te drgania dziwaczne trwały dosyć długo. Skalski wszakże czy się potem obył z głosem Waltera, czy oswoił z jego twarzą, nieokazywał już tych oznak przestrachu i ciekawości zbytniej, które Myliusa zdziwiły.
Gość po angielsku się znajdował, zimno, grzecznie, poważnie, nie dając w poufalszą wciągnąć rozmowę — ostrożny, tajemniczy, prawie bojaźliwy. Napróżno Skalski z wiejską rubasznością i gadatliwością zbliżał się doń, pozostał martwym jakimś i chłodnym.
Ledwie go sama pani Skalska, zszedłszy umyśl-
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/141
Ta strona została skorygowana.