Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/199

Ta strona została skorygowana.

Indes? zapytał. Ma być przedziwne, ale ja wina nie lubię.
To mówiąc nalał kielich i postawił go przed Walkiem, jeszcze raz powtarzając:
— Literatura!
— Tak, rzekł po chwili, rozumiem co pan nazywasz literaturą, ale Bogiem a prawdą — chcąc być w całem znaczeniu literatem, potrzeba zostać encyklopedystą, nauczyć się wszystkiego, aby panować nad wszystkiem. Literatura w swej najlżejszej formie dotyka nieustannie najważniejszych zadań naukowych, życia, filozofii, nawet rzemiósł i techniki. Ktokolwiek nie dosyć zbrojny pracą wielostronną, wybrał się w tę drogę, zdradza swą nieświadomość na każdym kroku, bałamuci siebie lub drugich. Jeźli chce być sumiennym i ograniczy się kółkiem szczupłem nabytej wiedzy, będzie jednostronnym, monotonnym. Chcesz pan być literatem, a zatem wiesz, że masz na zostanie nim pracować do śmierci, usque ad finem.
— A intuicya? spytał Walek.
— Przepraszam pana, pij pan to wino; wiesz pan czem jest intuicya? Jest-to określenie tego stanu ducha, z którego sobie psychologia sprawy nie zdała. Ale jak się do intuicyi przychodzi? poprzednią pracą i ogromną gimnastyką myśli. Tylko gibki i wypróbowany umysł odgaduje.
— A talent! spytał znów Luziński.
— A talent? to może tylko oszczędność czasu, nie siły. Talent daje prędzej pochwycić, i dla tego tylko więcej.
— A geniusz dodał wreszcie — ciszej chłopak.
— A geniusz — to zagadka, to choroba, ale z pewnością rzecz tak osobliwa, że na długie wieki jedną taką spotykamy kometę.
Rozmowa stawała się niepodobieństwem. Luziński w duchu sam przyznawał, że jej z doktorem nie mógł utrzymać. Zadania dlań nowe, Walter widocznie miał już gotowemi, obrobionemi rozmyślaniem długiem. Może w skutek tego umiarkowania