Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/220

Ta strona została skorygowana.

o zdrowie Szurmy była panna Apolonia. Nie możemy jej, jako jednemu z dzieciąt wieku odmówić choćby na prędce narysowanej sylwetki. Panna Apolonia miała lat... więcej dwudziestu niezawodnie, a może mniej niż trzydzieści, była wcale przystojna, figurę miała bardzo ładną i kształtną (o czem musiała wiedzieć, bo ubiór ją uwydatniał) twarz rumiana, wesoła, oczy piwne, nosek mały, usta różowe uśmiechnięte i ząbki śliczne. Razem wzięte wszystkie te wdzięki nie były może pięknością, ale stanowiły świeżą i hożą postać, dumna w dodatku warkoczem bujnym prześlicznych włosów, których by jej królowa mogła pozazdrościć.
Dziecko ubogich rodziców, panna Apolonia, wychowywała się na jednej z najpierwszych pensyj w Warszawie, bez kosztu dla nich, bo utrzymująca zakład była daleką krewną jej matki, długo pomagała jej, potem wyszła na własny chleb, niestety — guwernantki.
Zapomnieliśmy dodać, że była znakomitą muzyczką, marzyła nawet po kilku wystąpieniach na cele dobroczynne o artystycznej karyerze, ale się po pierwszych próbach daremnych jej wyrzekła. Zniosła zawód z czołem pogodnem, w piersiach jej biło serce odważne, poszła zarabiać na chleb lekcyami w małej mieścinie, sama jedna, wystawiona na tysiące nieprzyjemności, zmuszona sama czuwać nad sobą i bronić się sama. To jej nadało nieco męzkie, śmiałe obejście się, emancypowane nieco formy. W dodatku jeszcze, któraś z przyjaciółek na pensyi nauczyła ją palić cygarety, zrobił się z tego nałóg, panna Apolonia wyglądała na blumerystkę, ale pomimo to, nikt jej nic zarzucić nie mógł.
Panie zarzucały jej tylko, że za mało zważa na opinią, na formy na gadania i nic sobie z ludzi nie robi!
Panna Apolonia na to ruszała ramionami, śmiała się wyszczerzając białe ząbki i odpowiadała chłodno.
— Zamąż wyjść ani mi się śniło nigdy, jestem już starą panną, sumienie mam spokojne, a że ludzie sobie