ny milionowe i arystokracja najstraszniej najeżona jak ją sobie wyobrazić można!
— Otóż ja nic niewiem — odparł Walter, ale w interesie chłopca, którego mi żal, denuncjuję go.
— Dalipan nierozumiem — zawołał Mylius, jakże to było, chyba panny wcale nie wiedziały, kto to był taki?
— Nie wiem, bom rozmowy nie słyszał, ale z fizyognomii wnosić mogłem o nader żywej rozmowie i wzajemnem podobaniu się. Młodsza zdaje mi się odciągała starszą, ta wydała mi się niesłychanie śmiałą. Było coś w jej postępowaniu całem zdradzającego niezwyczajny stan ducha.
Mylius spojrzał na kolegę.
— Powinienem was objaśnić, rzekł, iż te nieszczęśliwe hrabianki trzymane są w najstraszniejszej kurateli przez macochę i jej zauszników, ojciec chory i obezwładniony. Być może, iż zrozpaczone prześladowaniem, gotowe są chwycić się pierwszej lepszej dłoni, którą kto ku nim wyciągnąć zechce, być by więc też mogło...
Ale nie! nie! przerwał doktór, jakby sam do siebie mówiąc — temu się zapobieży!
— I powinno się zapobiedz — odparł Walter, bo ani to dla hrabianki szczęście, ani dla młodego człowieka. Obojgu chwilowo się to uśmiechnie, ale mogą życiem przypłacić nierozwagę, do starszych należy zapobiedz.
— Nic łatwiejszego, rzekł Mylius, czekają na mnie konie z Turowa, gdyż choć staremu hrabiemu na jego rozmiękczenie mózgu i chorobę kości pacierzowej niewiele pomódz mogę, dla ceremonii wożą mnie tam co tydzień; postaram się widzieć hrabianki sam na sam, i wyszydzę ich znajomości z proletarjatem na wielkim gościńcu.
— Spodziewam się, że dla ubogiego nawet wychowanka swojego, nie życzyłbyś tak świetnego a zgubnego związku, doktorze? — dodał Walter. Ubóstwo w młodości, przy siłach i zdolnościach nie jest strasznem, utopienie się w fałszywych stosunkach, byłoby zabójczem.
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/228
Ta strona została skorygowana.