Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/230

Ta strona została skorygowana.

— Co znowu! co znowu! — zawołał.
— Trzeba byście wiedzieli, mówił Mylius, że odrazu mieliście u nas sławę milionera, kupienie apteki nie tylko jej nie odjęło, ale ją zwiększyło. Uchodzicie za dziwaka, ale za Krezusa. W dzisiejszem pokoleniu niewieściem miłość złota, wygód, dostatku, idzie przedewszystkiem. Nie jesteś młodym kolego kochany, żal ci życia, gotówbyś chwycić podaną rączkę, aby słodyczy jej uścisku raz jeszcze w życiu spróbować? Strzeż się! strzeż się! Panna Idalia jest to laleczka w której serce nie biło nigdy, tylko do świecideł i gałganków.
Walter ruszył ramionami, i począł się do zbytku tłómaczyć, a obracać to w żart, znać wszakże było po pewnym niepokoju, że nieprawdopodobne owe myśli, przypisane mu tak dziwnie, mogły być tylko zbyt wcześnie odgadniętemu.
— Panna Idalia ma lat dwadzieścia?
— I kilka, dorzucił Mylius.
— A ja pięćdziesiąt.
— Może też i kilka, rozśmiał się doktór.
— Choćby mi tych kilku brakło, dość pół wieku żyć, aby mieć rozum. Nie frasuj się kochany Myliusie, dodał, a pilnuj znowu i siebie, bo oto przed półgodziną całowałeś zupełnie niepotrzebnie w rękę pannę Apolonią, co ja na moje oczy widziałem. Ludzie ci przypisują nader czułe dla niej usposobienie.
Mylius spojrzał w oczy Walterowi, który się śmiał dobrodusznie.
— Wiesz co, rzekł, zawrzyjmy pakta, ty mnie będziesz hamował w zapędach ku pannie Apolonii, a ja będę cię bronił od szturmów przypuszczanych przez nader niebezpieczną Idalią. Tak może oba wybrniemy z zastawionych sideł i swobodnie do portu dopłyniem.
Wesoło pożegnali się z sobą, ale ledwie się rozeszli, czoła obu się zasępiły.
Mylius powróciwszy do dworku, kazał sobie podać śniadanie co rychlej, gdyż konie z Turowa przysłane, czekały nań; zjadł je zasępiony, siadł do stare-