Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/238

Ta strona została skorygowana.

nia i nie zupełnie jasno wyczytała co się w jej duszy działo.
Iza przez te dwa dni tak pracowała wyobraźnią, tak się rozgorączkowała myślami, iż cofnąć się już nie mogła. Wszystko co słyszała, przerabiała na korzyść nieznajomego. Była zakochaną, zakochaną nie sercem może, ale namiętnością bezmyślną, ale najniebezpieczniejszą z miłości — mieszkającą w głowie i niedającą się złamać niczem, chyba silniejszą jeszcze marą wyobraźni.
Doktór jakkolwiek wielce domyślny i znawca ludzi, niedorozumiał się tego. Iza potrafiła go pozorną obojętnością i śmiechem złudzić, zrobiła się wosołą, poczęła żartować, uspokoiła nawet Emmę przestraszoną. Myliusz powiedział sobie w duchu: — Rzecz skończona — niestety — była ledwie poczętą!
Na tem skończyły się odwiedziny doktora, wezwano go bowiem wkrótce potem do stołu, a po obiedzie poszedł jeszcze z hrabiną do swojego pacyenta i odjechał napowrót do miasta.
Bytność u hrabianek obrachowana na rozczarowanie starszej z nich — zupełnie przeciwny wywarła skutek. Izy widziała po swojemu zapatrując się na przyszłość, swobodę w niej, panowanie tak pożądane po długiej niewoli, perspektywę sławy którą geniusz miał się otoczyć, słowem, tysiące marzeń, których przyszłość nigdy nie ziszcza. Ale widząc, że wszyscy aż do siostry Emmy byli przeciwni, zamknęła się w sobie i myślała nad środkami zawiązania stosunków bliższych z tym, którego jej głowa tak zuchwale sobie wybrała — od pierwszego rzutu oka.
Znając dwór Turowski i obyczaj miejscowy, można zmiarkować jak program do skreślenia był trudny, ale ze swojej strony Walek Luziński zapalił się do myśli zuchwałej osiągnięcia ręki hrabianki. I on więc szukał sposobu zbliżenia się do niej.
Z obu stron nie była to miłość. Walek jakeśmy mówili, od młodości szaleniec, był zakochany w pannie Idalii, która sobie z niego nielitościwie żartując,