nym wiekami; lada utracyusz lekkomyślny, przygotowuje ruinę, a dokonywa jej mściwa ręka tego losu, który nieustannie ludziom daje daremne nauki.
Skutkiem tych przewrotów bardzo pospolitych, rodzina Turowskich, których główna gałęź gniła i próchniała w Turowie, już odroślami swemi zeszła była w ubogą szlachtę. Hrabiowie na Turowie Turowscy mówili wprawdzie, zwłaszcza Luis, że tamci nie byli hrabiami, że to byli dalecy powinowaci, ale cały Boży świat wiedział, iż pan Bogusław Turowski z Bożej Wólki, poczciwy człeczek, od stryjecznych stryjecznym był hrabią na Turowie. Samo położenie tego majątku, który o miedzę graniczył z Turowem, dowodziło, iż pochodził z dawnego familijnego działu. Dobra obszerne należące do Bużej Wólki, dawno już stały się pastwą różnych wierzycieli dawnych rodziny i poprzechodziły w ręce drobnej szlachty, — panu Bogusławowi został jeden folwarczek, a po matce znaczny pono kapitał, ale dziwacznie przez nią rozporządzony, gdyż obawiając się roztrwonienia, aż do lat czterdziestu uczyniła go nierozporządzalnym dla syna, który pobierał procenta, ale sumy naruszyć nie mógł. Położenie pana Bogusława stało się przez to oryginalnem, miał wiosczynę lichą w piaskach i błotach, nie wiele mu przynoszącą i przeżywał na niej kilkadziesiąt tysięcy rocznego dochodu, na który nie pracował.
Poczciwa matka pana Bogusława znać musiała go dobrze odumierając, byłby bowiem do tej pory nieochybnie stracił wszystko, gdyby mu dano w ręce choćby dwakroć większą fortunę.
Bogusław Turowski pospolicie Boguniem zwany, osierocony zawczasu przez ojca, wychowywał się pieszczoszkiem u matki, a po jej śmierci, staraniem dwóch najzaczniejszych ludzi, opiekunów, podsędka Rapczyńskiego i sędziego Protowskiego nauki kończył. Rabczyński[1] i Protowski kochali go, a byli zacni obywatele, ale gdy się popłakali, nawzdychali, zjedli i wypili, ucałowali wychowańca i ściśle wykończyli
- ↑ Albo Rapczyński jak figuruje w poprzednim zdaniu.