Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/244

Ta strona została skorygowana.

miłością dla ludzi. Przymioty te posuwał on do przesady, tak, że z nich potrafił sobie zrobić wady.
W tym czasie Bogunio miał lat dwadzieścia sześć, był w kwiecie wieku, miał długi ogromne, przyjaciół całą falangę i oczy wszystkich mam mających córki na wydaniu, tęsknie się ku niemu zwracały, ale cóż? ani było można pomyśleć o tem!
Mówiono straszne rzeczy o dworze w Bożej Wólce, a z nich okazywało się, że pan Bogusław na dobre postanowił trwać w kawalersko bisurmańskim żywocie. — Bogunio jeździł regularnie w święto do kościoła, był nawet, mimo wielu wad głośnych — dość pobożny — ile razy pokazał się w miasteczku, oczy wszystkich piękności niezajętych zwracały się tęsknie ku niemu, ale wzrok kobiecy nie działał nań. Znać był już ostrzelany do zbytku.
W domach familijnych bywał czasem Bogunio i znajdował się przyzwoicie, ale jak okradziony. Gdy nie mógł rozpiąć się, położyć na kanapie, śpiewać, żartować i pleść co chciał, wyglądał jak nakrochmalony student szóstoklasista. Z pannami stanowczo mówić nawet nie umiał. Wprowadzony raz do apteki gdyż panna Idalia miała na niego zapolować ochotę, zapomniał się do tego stopnia, że na śliczny, wyperfumowany jej koncept, odpowiedział w zapale.
— A trzystaż go — mordowało!
Panna Idalia nie mogąc się rozśmiać dla wyższych względów, takiego upiekła raka, że omało się jej krew nie rzuciła nosem. Byłoby mu to przeszło płazem, ale chłopak tak był skonfudowany, sam posłyszawszy co powiedział, że porwawszy za kapelusz drapnął i za nic się już więcej w aptece pokazać nie chciał.
Ten to Bogunio Turowski, był dobrym kolegą i serdecznym przyjacielem Walka Luzińskiego. W nieprzebranej dobroci swej, on pierwszy Walka ogłosił geniuszem, wpisał się w jego wielbicielów i pokochał go tak, jak się tylko dwaj z profossyi próżniacy, niemający nic innego do czynienia, kochać mogą; — Wal-