Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/284

Ta strona została skorygowana.

dza najgwałtowniejsze uczucie. To się pan żeń, ale nie po szalonemu.
Luziński chciał się śmiać, niemógł, usta mu się skrzywiły tylko.
— Wcale nie myślę ani się kochać, ani żenić, rzekł stanowczo.
— Dajesz mi słowo honoru? — z naciskiem spytał Walter.
Luziński zmięszał się bardzo i zamilkł.
— Będę więc natrętnym do końca, po chwili rzekł doktór, słuchaj pan. Jestem obcy, dla pana zupełnie obcy... w tych stronach także... mimo to, skutkiem pewnych stosunków, z których się panu wytłómaczyć nie mogę, znam strony tutejsze, ludzi, charaktery, położenia, doskonale. Muszę panu wyznać, że mnie szczęście wasze obchodzi dosyć i nie bez powodu. Powiem wam tylko to jedno, więcej nie mogę, że znałem waszego ojca.
Luziński zbladły zerwał się z krzesła, załamał ręce.
— Panie! — zawołał, powiesz mi o nim.
Ani słowa, znałem go przypadkowo, krótko, nic nie wiem, ale to wytłómaczy dlaczego chcę i muszę z wami mówić otwarcie. Pan zawiązałeś intrygę ze zdesperowaną hrabianką Izą, dostałeś przyrzeczenie i pierścionek...
Luziński schował w tej chwili rękę, ale już było po czasie.
— Daj mi pan słowo honoru, że tak nie jest? — spytał doktór, a po chwili dodał: milczysz! bo jest tak jak mówię. Otóż mam sobie za obowiązek zakląć cię, abyś zerwał stosunki te, myśl szaloną porzucił i usłuchał mnie. Kładziesz sobie pęta na szyję, gubisz się, zginiesz.
Luziński oburzony wreszcie, wybuchnął:
— Ale przypuściwszy, żeś pan odgadł mnie, czy wyszpiegował, jakiem prawem chcesz mojemu życiu narzucać swe doświadczenie?