Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/298

Ta strona została skorygowana.

Ale dziewczę płaczące, obie ręce wyciągnęło odpychając go.
Było długie milczenie, Luis popatrzał, dał chwilę do namysłu i nie biorąc do serca tragicznych objawów, odezwał się flegmatycznie:
— Zatem śniadaniem u panien już ja rozporządzę. Niech mama ochłonie, ja doprawdy całej tej historyi nie mogę zrozumieć. Widziałem mamę daleko więcej pobłażającą w innych wypadkach tego rodzaju.
Jeszcze chciał mówić, gdy hrabina odwróciła się do niego i drzącemi rękami popchnęła go za próg, zatrzaskując drzwi za nim.
Luis miał tę zimną krew zepsutej młodzieży, która nie burzy się łatwo, przecież potrzebował zejść bardzo wolno na dół, aby mimowolnego wzruszenia na twarzy jego nie wyczytał baron.
Helmold zaś ani probował pod tą maską dobadać tajemnicy przeczuwanej, odgadując tylko, że zapewne o niego chodziło.
W bocznem skrzydle, w mieszkaniu hrabianek, przysposabiano śniadanie, posłano przez grzeczność, a raczej na psikusa prosić hrabinę, która się wymówiła bólem głowy i Manetkę, zmuszoną pozostać niby dla pielęgnowania tej migreny.
Wykomenderowany tylko został dla zdania raportu i na obserwacyę pan Bruno du Val, a naturalnie towarzyszyć miał baronowi, syn domu.
Hrabianki tylko przez sługi coś dowiedziały się głucho o jakichś scenach rannych w pałacu, ale zrozumieć nie mogły co się tam stało.
Baron zmuszony do opuszczenia Turowa dosyć był smętny; z czasu, który tu przepędził, niewiele potrafił skorzystać. Zbliżył się nieco do Emmy i tyle tylko mógł z półsłówek wymiarkować, że opuścić ojca nigdyby się nie odważyła, choćby nawet serce ją ciągnęło... Toż samo powtórzył mu Mamert, który pod pozorem rachunków zbliżył się do hrabianek i nadzwyczaj zręcznie dał im do zrozumienia, mimo nadzoru, niby nic nie mówiąc, iż baron zakochany i że obie razem