Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/314

Ta strona została skorygowana.

— A! do licha! — rzekła panna sama do siebie, a w głos dodała: — przepraszam, bardzo przepraszam, za to siądę do fortepianu i zagram panu Mendelsohn’a, który przecież liczy się czasem do poważnych muzyków.
Walter całą tą rozmową zdawał się raczej zdziwiony niż poruszony, gdy Idalia usiadła grać, skorzystał z tego, aby się jej pilnie przypatrzeć, ale w oku starca nie błysł ani promyk tego zajęcia, które w nim obudzić chciano.
Mama już uprzedzona o swych obowiązkach, poczęła szeptać doktorowi o przymiotach córki, poczciwa kobieta wymogła nawet na sobie pochwałę szczególna, iż córka jej miała osobliwe zamiłowanie w ludziach poważnych i nawet oddawna uczyniła postanowienie nie wychodzić nigdy za mąż za młodego człowieka.
— Dziwne to bardzo, pani dobrodziejko, rzekł doktór chłodno, ale tylko dowodzi nieznajomości świata i ludzi.
Gdy Idalia wstała po oklaski, Walter powiedział jej coć pochlebnego, uniesienia wszakże w tem nie było. Panna, która się spodziewała, że urokiem, swym za serce pochwyci Waltera, smutno przekonała się, iż to nie było tak łatwem do dokonania jak się jej w początkach zdawało. Nie zraziła się tem przecie. Wśród herbaty wszedł zasępiony doktór Mylius. Od rozstania z Walkiem Luzińskim, o którym nigdy nawet nie mówił, uważano, iż znacznie posmutniał i był jakby zwichnięty. Nawet dawna jego prawdomówność ustąpiła jakiemuś zobojętnieniu. Ramionami ruszał, ale się nie odzywał.
— Darujcie państwo, że tak nieproszony po starej znajomości wchodzę, odezwał się w progu, ale szukam pana Waltera, który szukał mnie. Przecieżem go przydybał.
Walter zarówno zdawał się uradowany przybyciem Myllusa, jak on znalezieniem go, chwycił zaraz kapelusz i mimo, że panna Idalia chciała mu go z rak odebrać, grzecznie się wymówił i wyszedł.