widzę naprzeciwko nas idących znowu dwóch miejskich gburów.
Byli to właśnie z cmentarza wychodzący Szurma i Walek Luziński.
Walek Luziński, którego historyi dowiedzą się później czytelnicy, młodym chłopięciem będąc, najniefortunniej pokochał się był primo impetu w pannie Idalii, naówczas gdy jeszcze w krótkiej sukience chodziła na pensyą. Pierwsza miłość jakiekolwiek przebywa koleje, jakkolwiek bądź się skończy lub zwinie, niezatarte ślady zostawia po sobie. Idalia patrzała z pogardą na odartego chłopaka, już naówczas czując się do wyższych przeznaczeń powołaną, napróżno starał się jej przypodobać, odtrącony nielitościwie, szydersko, pierwszą miłość zmienił Walek na pierwszą i na wieki poprzysiężoną nienawiść.
Początek dziecinnego owego romansu nader był prosty. Spotykali się w ulicy chodząc do szkoły, Idalia śmiała się z niego, Walek nigdy dwóch słów nie przemówił do niej, ona wiedziała doskonale, że się w niej kochał, on pojął wprędce, że go jak sierotę i biedaka z dumą obrażonej bogini — popchnęła. Mimo to, zdawało się pannie Idalii, że na dnie tego serca uwielbienie dla niej pozostać musiało.