Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/36

Ta strona została skorygowana.

Nie myliła się może, ale miłość to była osobliwszego rodzaju, na wpół z nienawiścią, namiętna do szału i przesiąkła żądzą zemsty. Gdy Walek spoglądał na nią, z oczów jego tryskały groźby, których przestraszyć się było można.
Panna spotykając go później mimowolnie w towarzystwach, do których się czasem wciskał, obchodziła się z nim tak nielitościwie, iż uczucie nienawiści zwiększyć się jeszcze musiało.
Walek Luzińśki nie był bardzo ponętny, to prawda, miał wad więcej niż przymiotów, był ubogim sierotą, ale trochę litości nad nim mogło się znaleźć dlań w sercu czulszem i więcej niewieściem.
Z panem Rogerem znali się i nieznali, bo młody Skalski spotykając go, odwracał głowę i udawał że niewidzi.
Postępowanie rodziców względem chłopaka musiało być inne, zachodziły tu znowu pewne względy przyzwoitości. Walek był wychowańcem na opiece doktora Myliusa, który chciał z niego lekarza uczynić, a zrobił literata, próżniaka i niezdarę. Pomimo doznanego zawodu, stary się przywiązał do tego niefortunnego dzieła rąk swoich; obrażając Luzińskiego, lękał się aptekarz zniechęcić sobie Myliusa. Kłaniał mu się więc grzecznie, uprzejmie uśmiechał, ale przez wzgląd na dzieci nie zbliżał i nie zapraszał. Był biedak między młotem i kowadłem.
Szurma inżynier, towarzysz Walka, znanym był rodzinie aptekarza, ale nie należał do jej ulubieńców.
Ani Roger ze swemi pańskiemi gustami, ani artystyczna, fantastyczna i poetyczna panna Idalia nie znosili człowieka rachunkowego, prozaicznego, zimnego, nie dającego sobie niczem zaimponować, pewnego siebie do zbytku, a dodatkowo, wyznającego głośno zasady demokratyczne, najskrajniejsze.
Pan Szurma był grzeczny, ale nie umiał pochlebiać, panna Idalia, któraby za niego nigdy w świecie nie poszła, choć mówiono, że się dorabiał pięknego majątku i był na prostej drodze do fortuny — miała mu