sama mówisz, że mam tak śliczne plecy, jakich w życiu nie widziałaś.
— O! to prawda, panienko!
— Otóż, najprzód wychyliłam się bardzo zręcznie, niby przypadkiem przysunęłam się ku niemu. Spojrzę... siedzi jak kamień. Aż ja poczynam oczyma strzelać. Ojciec spał... Wlepiłam w niego oczy... a ty wiesz, jak ja patrzeć umiem!
— O! panienkaby umarłego wskrzesiła!
— Tak się też i stało, kończyła Idalia, to był człowiek umarły. Ale jakem poczęła... poczęła patrzeć, mówię ci, topniał jak wosk, miękł, słabł, a ja, bez litości, dobijałam, dobijałam! Dopiero...
— A ojciec?
— Ale ojciec teraz ciągle śpi.
— Dopiero jakem postrzegła, że go mam... Otóż to była sztuka! Wystaw sobie moją odwagę!... powiadam mu: Chodź pan i oświadcz się o mnie moim rodzicom.
— A, mój Boże! panienko kochana! zawołała Naramska, czyż to może być?! a gdyby był — odmówił?
— Ale ja już byłam pewną, że mi nie odmówi nic. Wzięłam go za rękę, zaprowadziłam do matki i — przy bracie, przy ojcu, oświadczył się, dałam mu pierścionek najuroczyściej w świecie. I powiem ci, pod sekretem, bo tego nikt nie wie, odprowadzając go, pocałowałam, ale tak, że tego pocałunku nie zapomni do śmierci.
— O, spodziewam się! taki stary dziad, śmiejąc się rzekła Naramska, a panienka jak różyczka!
— I jeszcze ci powiem, moja Naramska (tu westchnęła), żebyś ty wiedziała, jak jego piżmem słychać, jak trupa, ale ja mu każę używać paczuli.
Służąca spojrzała na pannę. Idalia już zapomniała o piżmie.
— Sprzedamy aptekę, musi kupić dom w Warszawie, zobaczysz, moja Naramska, jaki dom będę prowadzić! Madame la baronne de Walter, albo Walter de
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/372
Ta strona została skorygowana.