iż pan wyszedł bardzo rano i nie powiedział nawet, kiedy powróci.
Doktór cofnął się zamyślony. Tymczasem kogo spotkał, każdy mu wiadomość tę potwierdzał, że ją słyszał, to z ust Rogera, to od pani Skalskiej.
Znudzony tem Mylius, poszedł sam do apteki. Skalski stary siedział w fotelu nad papierami jakiemiś, ale drzemał.
Przywitał doktora uśmiechem mdłym, spokojnym, radości na jego twarzy wielkiej widać nie było.
— Kochany Skalski, odezwał się Mylius, klepiąc go po ramieniu, cóż to po mieście gadają, że pannę Idalię wydajecie za starego?
— A, podobno... wychodzi, tak, wychodzi za niego, bo ma milion, rzekł Skalski.
— Jakże, sama chciała?
— Zdaje się, że ona chciała... i on zechciał i potem... nie pamiętam... jakoś się oświadczyli... i tego... to ci tam moja żona powie.
Doktór nie pytał więcej, poszedł do pani Skalskiej, która z wielkiej radości płacząc, cały ranek jeszcze miała oczy czerwone.
— Czy to prawda, pani dobrodziejko?
— Ale prawda, prawda, odezwała się, głaszcząc Finetkę, która na doktora szczekała, a, powiadam ci, to jest geniusz ta Idalka! Ona stworzona na królowę! Jak sobie co powie, to musi dopełnić. Przyznaję się mój doktorze, że kiedy mi mówiła o tym projekcie z początku, no, nie chciałam się sprzeciwiać, ale jej nie wierzyłam. Tymczasem, wczoraj przyprowadziła starego, kazała mu się oświadczyć. Powiadam ci, jak baranek.
Jejmość złożyła ręce.
— Powiadam ci, doktorze, to było zawsze dziecko cudowne, ja nie wiem z kogo ona to wzięła, bo nie ze mnie i nie z ojca, proszę cię. Już Roger bardzo miły i dystyngowany chłopiec, wszyscy mu to przyznają, ale Idalia? Mówię ci, że on sam tego nie pojmuje,
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/374
Ta strona została skorygowana.