Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/396

Ta strona została skorygowana.

„Wymagałam od tego kogoś, który był przeznaczony na dźwiganie brzemienia grzechów moich, wielu warunków. Podłego tak sobie po prostu byłabym znalazła łatwo — ale musiał mieć powierzchowność ludzką, ogładę, pozór przyzwoity, musiał wyglądać na uczciwego człowieka i być dla mnie znośnym ze wszech względów.
„Wiesz żem dawno odczarowana — ideały kwitną na wiosnę, a dla mnie ona przeszła dawno. Dla niego, choć młodego, może jej nigdy nie było. Oboje rozumiemy życie jak książkę rachunkową, którą uporządkować potrzeba.
„Nie jest ubogi, zdaje się szlachcic, chociaż mniejsza o to! wychowanie staranne, a przystanie na wszystko! na wszystko!!
„W dodatku kupił obok majątek, da to pozór jeszcze przyzwoitszy naszemu małżeństwu.
„Za trzeciem spotkaniem się z nim, jeździliśmy razem oglądać granicę sporną między majątkami, w drodze swobodnie się rozgadałam. Był nieśmiały, musiałam mu dodać odwagi, ale gdy raz pierwsze lody były złamane, zrozumieliśmy się snadno. Ma wiele ambicyi, jest próżny, to mniejsza.
„Wiedziałam, że chodził na uniwersytet w Berlinie, niczegom się tak nie obawiała, jak głowy filozofią obałamuconej; — szczęściem, znalazłam go obojętnym tylko w rzeczach wiary, ale z zasady uznającym i szanującym religię, chociaż tylko dla tego podobno, aby się arystokratyczniej wydawał, mniejsza o powody, wejdzie na dobrą drogę, skandalu nie zrobi, — il est des nôtres. Wiara przyjdzie później.
„Obawiając się żeby rodzina nie domyśliła się czegoś, czwarte stanowcze posiedzenie odłożyłam trochę na później; ale wszystko już między nami umówione, Terenię przyzna za swoją.
„Nie śmiej że się, gdy ona przyszła na świat, on jeszcze pewnie do szkół chodził, — ale cóż robić?! Wyjedziemy z nim i z Terenią na lat kilka do Włoch, ludzie się wygadają i zapomną.