apoplektycznego, uderzył się więc po kieszeni, a poczuwszy narzędzia, biegł co prędzej.
Na dole, w pokojach dawnych aptekarza, świeciło się, na storach spuszczonych migały cienie, w domu słychać było otwieranie, zamykanie drzwi, wołania i wykrzyki, wszystko oznajmywało jakąś katastrofę.
Mylius rozpychając tłum ludzi w progu stojących na których nawet nie spojrzał, — wcisnął się do pokoiku. Na sofce, w rogu, siedział Skalski, z głową w tył odrzuconą, blady, żółty, bez życia, przy nim doktór Walter z lancetem, napróżno próbował krwi dobyć z ostygłego już ciała.
Stary aptekarz po obiedzie, wedle zwyczaju, poszedł do swego pokoiku, siadł, zdrzemnął się i w marzeniach jakichś, śmierć przyszła narzucić zasłonę na świat, którego ujrzeć już nie miał.
Mylius stanął nad nim, ujął rękę i puścił ją po chwili, była zimna i zaczynała kostnieć. Spojrzał do koła, u nóg płakała stara Skalska zachodząc się z jęków, stał syn zamyślony z oczyma suchemi i córka z rękami załamanemi dramatycznie. Dalej aptekarska drużyna, ciekawie poglądała na zmarłego pryncypała.
Doktór Walter był niemy, blady, przerażony.
— Nie ma już tu ratunku, szepnął Mylius, niech dzieci matkę odprowadzą, aby jej tego oszczędzić widoku, wszystko skończone. Wezwijcie księży, biedny pan Marcin nie żyje.
Sceny tej malować niepotrzebujemy, była to chwila dla domu całego bolesna, ale w człowieku żyjącym, prąd życia nawet wśród tych etapów boleści pędzi go naprzód i zniewala do rachowania się z prozaiczną rzeczywistością. Trzeba myśleć o szczegółach pogrzebu.
Panna Idalia popłakiwała, ale któż może wiedzieć, czy po ojcu, czy nad sobą, rachując, że nieuchronna żałoba ślub upragniony przeciągnie? Roger, jako mężczyzna, jako głowa domu, oczy miał suche, a kłopotów nadto, by miał czas rozpaczać. Jedna
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/403
Ta strona została skorygowana.