moja rzecz, rozrachunek tylko z sumieniem. Ty rozpoczynasz życie nowe, zaciągasz obowiązki i nie sądzę, żebyś przysięgę lekceważył! Ja cię o jednej rzeczy przestrzedz muszę — to, że biorąc na siebie rolę czynną w tej sprawie kuzynki, biorę moralną niejako odpowiedzialność za następstwa — i, kochanie moje, gdybyś sobie potem myślał pozwalać, serce złote, najdroższy Walku — będziesz miał do czynienia ze mną. Aż do ślubu, masz zupełną swobodę, napawania się uśmiechami pani Pauze i pocałunkami trumniarki, ale po ślubie, wymagam przyzwoitego prowadzenia się.
— I ty, ty mi będziesz dawał nauki moralne! zawołał z gniewem źle w śmiech spowitym Luziński?!
— Ja! — ja. Moją teoryę już ci wytłómaczyłem, do ołtarza nikt cię nie ciągnie, ale gdybyś nie przed Bogiem i ołtarzem, ale nawet w cztery oczy i bez świadków dał tylko słowo honoru kobiecie, że jej zostaniesz wiernym, zdradziwszy słowo, zostaniesz — łajdakiem.
Luziński spojrzał nań, Bogunio się śmiał.
— No tak, rzekł, w rzeczach słowa i przysięgi mam wyobrażenia oryginalne, jak widzisz. Ale o tem potem, teraz jedno jeszcze, zabieraj się dziś nocą do Bożej Wólki, zajedź, albo lepiej zajdź do oficyn. Tomek ci pokaże schronienie, a na dziedziniec ani nosa nie pokazuj.
— Kiedyż to ma być? spytał Luziński.
— Albo ja wiem, może jutro, to zależy od tego jak Iza da znać, że jest gotową, Luis i du Val mają nie wiem dokąd wyjechać.
— Czy Mamert dał znać?
— Mamert daje tylko znać, że się boi i odradza, porzuciliśmy go i obejdziemy się bez niego może. To już nasza rzecz, a twoja, być dziś na noc w Bożej Wólce.
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/429
Ta strona została skorygowana.