Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

gdy się w powozie coś złamie, zaprawdę miło jest w chwili, gdy się ziewa na przymusowej przechadzce, ujrzeć nagle przed sobą śliczną panienkę, zwłaszcza jeżeli spotkana Nimfa przybierze postać naiwną, zdziwionej, prostodusznej, Bogu ducha winnej, a jak aniołek pięknej wieśniaczki.
Taką wydała się panna Idalia podróżnemu, który zrozumiał zaraz, że wstępującą na tę wyżynę, przestraszył i przeszkodził jej. W chwili gdy się zbierał na grzeczne usunięcie się z placu, z za krzewów ukazał się okrągły ojciec, mama z podniesioną suknią i Roger z cygarem w ustach. Idalia stała jedną nogą na kamieniu, niby pierzchliwa łania zabierająca się do odwrotu. Podróżny z lornetką w ręku. pośpieszał z Belwederu, aby nadchodzącym nie zawadzać, gdy Skalski, człek bardzo grzeczny, a lubiący zabierać nowe znajomości, zwłaszcza z temi, których suknie modne dobrze o nich uprzedzały, ozwał się z za córki:
— Nie przeszkadzamy! zmieścim się tam wszyscy, widok jest piękny i godzien wejrzenia.
Idalia poparta rodzicielską powagą, zgrabnie po kamykach pięła się ku ideałowi, uśmiechającemu się do niej na górze, a że ostatni schód był wysoki, grzeczny nieznajomy podał jej rękę. Ledwie dotknąwszy duńską rękawiczkę jego, piękna panna znalazła się na górze. Wejrzenie na podróżnego nie zostawiało najmniejszej wątpliwości, że musiał być wielce dystyngowaną figurą. Roger, znawca w tym przedmiocie, nie wahał się mu skłonić jako pobratymcy, chociaż zdawało mu się, że go nie zna, ale gdy się sobie nawzajem przypatrywali, nieznajomy zawołał:
Mais, mon Dieu, nous sommes en pays de connaissance. Monsieur de Skalski n’est’ce pas?
Roger żywo podał mu rękę.
— A! gdzież miałem oczy, zawołał, wszak pan baron Helmold Kaptur? przepraszam, mais j’ai la vue basse.
— I któżby się mnie tu mógł spodziewać, na tych