Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/447

Ta strona została skorygowana.

pani Pauze, oprócz pokoju który zajmował, zamówił przyległą salkę dla żony i pokój jeden dla sługi, mającej przybyć później. Pani Pauze nie domyślała się wcale na co te apartamenta służyć miały i gdy się zjawił Bogunio, a za nim Iza zakwefiona i Luziński, zrozumieć nie mogła, co tu robiła kobieta. Zgorszyło ją to i oburzyło. Państwo młodzi poszli na górę; gospodyni domu, w bardzo przyjaznych z dawna stosunkach z Boguniem, niespokojna odciągnęła go na chwilę do swojego pokoju. Na twarzy jej malowało się straszliwe oburzenie.
— A już też tego nadto! zawołała zamykając drzwi, panie Bogusławie, co panowie myślicie i za co macie mój dom, żeby sobie tu balować z jakiemiś kobietami?! Ja wiem, że to jest pańska sprawka, ale ja tego nie zniosę.
Bogunio padł na krzesło ze śmiechu.
— Cicho! zawołał, co jejmości w głowie! czego się czepiasz do mnie; ta pani przybyła z Luzińskim...
— Z Luzińskim... kłamstwo! to nie może być! zakrzyczała gospodyni.
— Dla czego? spytał ciekawie Bogunio, którego ta gwałtowność pani Pauzę zastanowiła, dla czego?
— Dla czego! co ja się będę przed panem tłómaczyć! przerwała nieszczęśliwa; dla tego że ja go znam i że on z takiemi kobietami się nie wdaje.
Bogunio pękał od śmiechu.
— Cicho! niewiasto, zawołał, z jakiemi kobietami? co? to jego... żona.
Na ten wyraz pani Pauze, która stała, obejrzała się jakoś błędnie do koła, krzyknęła przeraźliwie i wołając:
— Zdrajca! padła zemdlona na ziemię.
Bogusław szczęściem pośpieszył na ratunek w porę, by ją podchwycić. Z wesołej, twarz jego przybrała minę posępna; omdlenie było wielkiego znaczenia.
— Na miłość Boga! zawołał trzeźwiąc nieszczęśliwą, nie rób pani historyi dla samej siebie. Co panią Luziński obchodzi?