Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/452

Ta strona została skorygowana.

Przybyły machnął ręką. — À la guerre comme à la guerre, co mnie to obchodzi? Daję z mej strony słowo, że nie będą się kłócił.
Ala sam wasz widok, przerwał Turowski.
— Juściż, gdym dla niej mało karku nie skręcił, niech choć jej zdrowie wypiję, zaśmiał się du Val.
Przyznam się wam, że choć spojrzeć bym chciał na męża.
Bogunio ustąpił z progu, du Val powoli wszedł. Iza spostrzegłszy go zrazu cofnęła się, potem pomiarkowawszy, wystąpiła naprzód i biorąc za rękę Luzińskiego, podeszła ku Francuzowi z powagą.
— Panie du Val, odezwała się z lekkiem głowy skinieniem, mam honor przedstawić panu mojego męża, pana Walentego Luzińskiego.
Du Val osłupiał, był bowiem najpewniejszy, że znajdzie tu barona Helmolda.
— Powiedz pan hrabinie, żeś nas widział na odjezdnem do Warszawy i pozdrów wszystkich ode mnie.
Ciekawemi oczyma przyglądał się Luzińskiemu przybyły, widywał on go zdaleka nieraz, ale mu nawet na myśl przyjść nie mogło, aby on, ten biedny, niepozorny młody chłopak, mógł zostać mężem hrabianki. W duchu rzekł może sobie:
— Gdybym był wiedział, wszakżebym i ja ją tak samo wyzwolić potrafił...
— Co się stało odstać się nie może, kończyła pani Luzińska, wzięłam ślub, jestem wolną. Spodziewam się, że gniew i prześladowanie nie dotkną siostry mojej, zmusiłoby mnie to bowiem do kroków, które dla Turowa nieprzyjemnemi by być mogły. Daleko lepiej będzie dla nas wszystkich, macochy, Luisa, siostry i dla mnie, gdy nasze familijne nieporozumienia ukończymy zgodnie, cicho i spokojnie, oszczędzając światu śmiechu, a sobie zmartwienia. Powiedz pan to hrabinie.
— Powiem, stłumionym głosem odezwał się du Val złamany jakby i upokorzony. Zresztą — ja — ja tu