Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

Doktór fantastyk, okoliczni ludzie nieświadomi, nie można się opędzić omyłkom. Dlatego też nieustannie ojca prosimy, aby raz już na wsi zamieszkać, c’est insupportable.
Mais n’exagerez done pas, rzekł baron, cela donne de la couleur à la vie de campagne, ja to znajduję tylko zabawnem. Ten doktór w słomianym kapeluszu, zjawiający się jak widmo, znikający jak cień...
— Tak, ta proza życia przypominająca się nieustannie, gdy właśnie radzibyśmy o niej zapomnieć, przerwała Idalia, mnie to do łez niecierpliwi.
— Ja już nic nie mówię, ale daję słowo, że do trzech miesięcy wyniosę się ztąd, dodał Roger. Mieszkać w wielkiem mieście, rozumiem, lub na wsi, la vie du chateau, albo Paryż, w małem miasteczku, męczarnia. Przez względność dla ojca, aby nie był osamotnionym, mogłem to ścierpieć czas jakiś, ale naostatek, największa cierpliwość się przebierze.
— Państwo, jak widzę, jesteście do zbytku zniecierpliwieni, a ja — dodał pocieszając baron, — ja do tego potroszę przywykłem. Część roku bawię we Lwowie, mamy tam kamienicę, na dole Restauracya robi nam piękny dochód, na drugiem piętrze pensya. Często jaka mama omyli się i wpada do baronowej mej matki, qui pro quo, śmiechy. Nie trzeba zważać na to.
Mimo tak względnego znalezienia się barona, chmurne czoła się nie rozmarszczyły, milczenie ciężkie przerywało rozmowę cięższą jeszcze. Helmold ujął za kapelusz. Skalska wybiegła po męża, który wkrótce się ukazał blady, wystraszony, upokorzony, politowanie obudzający. Przyszedł jak winowajca, nie śmiejąc ust otworzyć, pożegnał dostojnego gościa, a gdy Roger odprowadziwszy go aż w ulicę, i wskazawszy pocztę powrócił, wiedział p. Marcin co go czekało.
Scena była uroczysta, coś nakształt sądu przysięgłych, przed którym staje obwiniony, schwytany