licy mało była przyjmowaną, nie wiele osób przyjmowała, zmuszoną się więc widziała dla towarzystwa sprowadzić sobie dalekiego kuzyna, niejakiego Brunona du Val, tak się on pisał, choć pono nie miał do tego prawa)[1] i siostrzeniczkę Manetkę Vitu. Pan Brunon du Val ogromny, barczysty chłop, niegdyś wojskowy podobno, człowiek wychowania nie osobliwego, miał zapewne za posłannictwo obronę kuzynki, nic bowiem nie robił, czuwał tylko nad jej bezpieczeństwem, jadł pił i polował, a Luisowi przewodniczył do wszystkiego, od czego by być może odciągać należało.
Manetka, roztropne, ładne dziewczę, bruneteczka żwawa, uśmiechnięta, trzpiotowata, istny chochlik — przypominała wielce panią hrabinę jaką była przed dwudziestu laty. Wielka przyjaźń łączyła ją z garbusem, który poufale z nią był bardzo, jako z blizką kuzynką. Manetka tak często u niego przesiadywała, a matka nic nie miała przeciwko temu.
Był to najzaciętszy szpieg i wróg hrabianek z pawilonu, które niecierpiały jej i — niedarmo.
Ostatniemi czasy mało kto bywał w Turowie; czasem dalekie krewne po cichu odwiedzały hrabianki, niekiedy gość lub wierzyciel był na obiedzie w pałacu, Luis zbierał do siebie z Warszawy i okolicy wesołych kolegów, mimo wieku bowiem i ułomności swej, lubił życie i hulankę. Hrabina w ogóle kraju niecierpiała, wyśmiewała go i ograniczała się małem kółkiem kuzyna Du Val’a, Manetki lub drobnych szlachcianek z okolicy, które jej respekt okazywały.
Gość więc w Turowie, a zwłaszcza nieznany, był rzadki, i gdy nazajutrz Don Luis ujrzał z za Lasku wysuwający się powóz naprawiony, który wiózł barona Helmolda, i on i du Val i Manetka długo stali w oknie, nie mogąc odgadnąć, ktoby to był taki.
Przybycie to niespodziane, popłoch zrodziło w całym domu, tylko obie hrabianki z oficyny spoglądały obojętnie na ekwipaż i siedzącego w nim młodego człowieka, pewne będąc, że macocha tak urządzić potrafi, aby one się z nim nie spotkały.
- ↑ Błąd w druku; zamiast nawiasu zamykającego winien być przecinek lub brak nawiasu otwierającego, najprawdopodobniej przed słowami tak się on pisał.