Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/72

Ta strona została skorygowana.

tować się od następstw wieczora, zapraszając wszystkich do siebie.
To go nieco uspokoiło. Baron korzystając z jego zadumy, żywo zaznajamiał się z pannami, które za okazane im grzeczności, prawdziwie wdzięczne mu były.
Iza myślała spoglądając nań.
— A! gdyby którą z nas chciał wziąć sobie!
Emma mniej śmiała wzdychała po cichu i mówiła w duszy.
— Możemyż mu się podobać?
Tym czasem rozmowa ciągle była wielce ożywioną, i ani się spostrzeżono, jak ogród cały obeszli. Hrabina już z okna widziała panny, barona i Luisa razem, piorunowała na syna i wyprawiła du Val’a do ogrodu, aby się starał rozproszyć ich i do pałacu pociągnąć.
Zdala du Val dał znak garbatemu, że ma mu coś do powiedzenia, cofnęli się na bok.
— Co to znaczy? zawołał du Val do niego, mama się okropnie gniewa, jakżeście mogli zapoznawać go z pannami?
— Ja! rzekł Luis podnosząc pięść — ja! macie mnie więc za głupca! ty i matka! Panienki przebieglejsze od nas, nastręczyły się same, umyślnie, bezwstydnie. O mało się nie wściekłem. Miarkuj sobie, że skorzystały z kilku wyrazów i zaprosiły nas na herbatę do siebie.
— To być nie może — to nigdy być nie może, przerwał Francuz, matka na to nie pozwoli.
— Więc będzie musiała je prosić do siebie. Trudno nieznajomemu człowiekowi odsłaniać smutne stosunki nasze, — opryskliwie i gorąco ozwał się Luis, idź powiedz o tem matce. Z temi dziewczętami nikt rady nie na, chyba je zamknąć w klasztorze.
Du Val ramionami ruszył.
— Hrabina się gniewa.
— Spodziewam się, we mnie żółć się przelewa, ale o cynizmie ich nie macie wyobrażenia. Przy obcym, niepodobna robić awantury.