Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

solach i kolumnach, roboty, nuty i książki od niechcenia porozrzucane, a Iza w sukni kaszmirowej białej z bransoletami kosztownemi, reprezentując jako starsza gospodynią, przechadzała się niespokojna po salonie. Twarz jej, zwykle blada, ożywiona była rumieńcem zwycięztwa — Emma niemal przestraszona niem, siedziała zadumana na kanapie.
Herbatę zaczynano już przygotowywać, gości zapowiedzianych nie było, naostatek don Luis wystrojony, z pierścionkami na palcach (bardzo lubił świecidełka) z dewizkami u kamizelki, z wyfryzowanemi włosami, wprowadził barona we fraku i białych rękawiczkach, z kapeluszem pod pachą. Panie zasiadły na kanapie; panowie na fotelach, rozmowa salonowa, czcza — o mało nie powiedziałem emetykowa — rozpoczęła się na dobre. Służący stary, siwy, w czarnym fraku, w białym krawacie, w rękawiczkach, przyniósł pierwszą tacę.
W chwili gdy się nań oglądała Iza, pobladła; w ślad za nim ujrzała wchodzącą, poważną, w aksamitnej sukni, straszliwą macochę, wiodącą z sobą Manetkę i du Val’a.
Hrabina i ten jej dwór prawie nigdy nie bywali u panien: była to więc niespodzianka i złość za złość, figiel za figiel. Iza i Emma zrazu osłupiałe patrzały niewiedząc jak sobie postąpić, ale starsza, przywitała bardzo niby wesoło, dziękując, i posadziwszy hrabinę na honorowem miejscu na kanapie, sama poszła ukryć swe pomięszanie przy samowarze. Emma zaczerwieniona widoczniej okazała się skłopotaną temi odwiedzinami.
Hrabina udawała czułą matkę i codziennego gościa. Du Val przyłączył się do męzkiego towarzystwa, biorąc sobie za zadanie opanować przybysza tak, aby mu niedać do panien ani przystąpić. Manetka była w spisku, a szatanik ten, gdy chciał — umiał bardzo zręcznie grać swą rolę.
Są Francuzki różnego rodzaju — można powiedzieć kalibru, różnej płci, charakteru, usposobień; — ale jako typ gallijski przewyższa wszystkie Paryżan-