Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/80

Ta strona została skorygowana.

ka, biała, płci mat, czasem włoską przypominającej, z włosami czarnemi, oczyma jak dwa czarne dyamenty, z różowemi pełnemi ustami, form wydatnych, zwinna, zręczna, żywa, zalotna. Rączki ma drobne i kształtne, nóżkę cudowną, główkę roztrzepaną, serce dobre, czasem umarłe w powiciu.
Paryżanka lubi się śmiać, mówić, jeść, pije szampana z uśmiechem, śpiewa fałszywie ale z duszą, i za młodu bywa tem co się zowie — dobrym chłopcem — na starość przeradza się z tego motyla w poczwarkę, u nas pospolicie flondrą zwaną. Najpiękniejsze istoty tak kończą, bukiety fiołków w kałuży, a bóstwa o różowych ustach, na poddaszach.
Gdy figla płata Paryżanka, jest w najlepszym humorze — taką była Manetka tego wieczora, zachwycającą, czarującą, nieporównaną. Przedstawiała sobą typ właśnie tej Paryżanki o której mówiliśmy. Gdyby baron był młodym, niedoświadczonym, namiętnym, mógłby był oszaleć; Luis patrzał na nią z zazdrością, z podziwieniem. z jakiemś uczuciem tłumionem, które go zrozumieć było trudno.
Pojąwszy doskonale swe zadanie, Mania — con brio, con amore, podjęła się jego spełnienia.
Hrabianki do których zwykle ledwie przemówić śmiała, dziś traktowała jako chères cousines, dom ich uważała za swój, ściskała Emmę, która wrzała, uchylając się od tych czułości, mówiła za wszystkich, dowcipkowała, latała, tłukła filiżanki, rozlewała herbatę, słowem, była swawolnem dzieckiem pieszczonem, na które nie patrzeć było niepodobna, a patrząc zapominało się o reszcie.
O to szło właśnie, aby zaćmić dwie smutne panienki, hoc erat demonstrandum.
Drżąca z gniewu, Iza schroniła się pod cień srebrnego samowaru macierzyńskiego, nalewała herbatę, a na łzy się jej zbierało. Emma pod pozorem pomagania pobiegła do niej — spojrzały na siebie.
— Rozumiesz ty to, szepnęła Iza do siostry, ogressa znalazła sposób, zemściła się.