Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

czenie i zaniedbanie, które panowało w sypialni nieszczęśliwego starca.
Emma uchyliła drzwi powoli, sądząc, że ojciec śpi może, weszła ostrożnie, ale zbliżywszy się, ujrzała go w fotelu z otwartemi oczyma, z ustami zwisłemi, nieruchomego i rękami tylko bijącego konwulsyjnie po poręczach krzesła.
Hrabia znać opuszczony przez sługi, napróżno wołał głosem osłabłym, chłopak spał, inni się porozchodzili, starzec gniewny wpadł w stan obłąkania blizki, czując się zapomnianym. Emmie dość było nań spojrzeć, aby poznać co się z nim działo. Uklękła strwożona przed nim całując go po rękach. Z oczów zaczerwienionych hrabiego pociekły dwie łzy milczące, usta poruszyły się, chciał się ruszyć, chciał coś powiedzieć — nie mógł.
Nareszcie po długim wysiłku, wybełkotał wyraz jeden — wody!
Emma pochwyciła karafkę stojącą blizko, której starzec dostać nie mógł, nalała szklankę i powoli, ostrożnie do ust mu ją nachyliła. Chciwie począł pić ją... wyciągnął szyję wychudłą, i wysączywszy do ostatniej kropli — odetchnął jakoś raźniej.
Głowa opadła nazad na fotel, spojrzał na Emmę, rękę wzniósł szukając jej dłoni, i mimo oporu dziecka do ust ją podniósł.
— Ty, poczciwa, poczciwa! wyjęknął z trudnością. Potem dodał po przestanku, obracając oczyma do koła.
— Nikogo — nie ma nikogo, cały dzień, nikogo, pić! wody! nikogo.
Litość brała patrzeć na biednego człowieka. Był to szkielet już tylko, ociągniony skórą pergaminową, z nogami pobrzękłemi, odęty, a nad nim głowa jeszcze pięknych rysów, blada, rzadkim włosem siwym okryta, ale z wyrazem osłupienia i pół senna. Pokoj był w największym nieładzie, łóżko nieposłane, odzież porozrzucana, istna izba Łazarza. W kącie paliła się brudna lampka na tłustości, która więcej dawała dymu niż światła. Emma otworzyła koszyczek przed oj-