Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/88

Ta strona została skorygowana.

— Że też nikt nie wie o tem, iż milionowa panna prosi Pana Boga, aby jej zesłał śmiałego człowieka, któryby zażądał ręki i podał jej swoją.
W tej chwili w bzach pod oknami zaszeleściało, panny spojrzały wylękłe, nie było tam nikogo wprawdzie, ale gałęzie wstrząśnięte poruszały się jeszcze i jak cień przemknął się ktoś pod oficyną, niknąć w mroku rzuconym od oranżeryi.
— Otóż masz, ślicznie, jeźli nas kto podsłuchał, zawołała Emma, zamknijmy okno, i cicho! zmiłuj się — cicho.
— Nie cofam słowa! odezwała się Iza głośno, co będzie — to będzie.
Okno się nareszcie zamknęło i firanka zapadła.


ROZDZIAŁ VI.

Dworek starego doktora Myliusa, jak on sam, był oryginalnym. Doktór lubił ład, czystość i porządek, ale mu zbywało na poczuciu piękna i nie kochał się w niczem ozdobnem, w niczem ozdabianem, ale raczej w największej prostocie. Dom jego był, można powiedzieć, takim weredykiem jak on sam. Żaden pokój u niego nie udawał, nie kłamał tego czem nie był w istocie.
Z małych wystąpień Myliusa, jużeśmy go nieco poznać mogli; a wprędce da się on nam bliżej jeszcze ocenić.