Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/93

Ta strona została skorygowana.

może. Ale w tobie chorobą jest — chcesz bym ci powiedział? — próżnowanie i samolubstwo.
Walek ruszył ramionami.
— Zawsze ta jedna i jedna piosenka, rzekł, już by też ojciec mógł się zdobyć na nową, słucham jej tyle lat, że mnie nudzić zaczyna. Nie wszyscy ludzie stworzeni są jednakowo, ja nie jestem bydlęciem jak drudzy, moje zdrowie i choroba leżą w duszy.
— Bardzo dobrze, to prawda, odparł doktór, aleś winien wiedzieć, że na choroby duszy nikt nie jest lekarzem oprócz własnej człowieka siły. Jeden z wielkich ludzi pierwszych wieków, Św. Augustyn, powiedział podobno, że Bóg nie może zbawić człowieka bez niego samego; i żaden też doktór bezeń go nie uleczy. Ale powiem ci lekarstwo — weź się do pracy, — zakreśl życiu cel, zstąp z obłoków fantazyą twą nagromadzonych na ziemię — żyj jak drudzy, a będziesz i zdrów i szczęśliwy, o ile człowiek nim być może.
Walek się uśmiechnął.
— Jak drudzy! jak drudzy! podchwycił — właśnie ojciec w tem się mylisz, że chcesz istotę wybraną, która nie jest do drugich podobną, równać i traktować jak pospolitych ludzi.
— Słyszałem od ciebie kilka razy to dzieciństwo, odparł Mylius, alem je przez miłość dla ciebie nigdy na seryo wziąść nie chciał. Jest-to symptomatem tej choroby na którą się skarżysz, że się masz za coś lepszego od drugich. Jesteś zupełnie do pospolitych i do najpospolitszych podobnym, a to cię zgubi, iż się masz za jakiegoś wybrańca.
Walek gwałtownie oburzony przerwał.
— Ja się mam? ja! ja się nie mam za wybrańca ale nim jestem! Ja czuję w sobie geniusz, a to próżnowanie które mi wymawiacie, jest warunkiem jego rozwinięcia i dojrzałości. Mam obowiązek piastować go w sobie i nie zabijać, bobym popełnił gorzej niż samobójstwo, byłbym tylko demonoklastą. Tak jest! Należę do ludzi wybranych, do tych co panować powinni,