sama ośmielić musiała, ona pierwsza przemówić do niego. Sykstus przyjeżdżał często, bawił po dni kilka, była więc zręczność zbliżyć się doń i ośmielić go. Ewunia nie dała mu nic więcej poznać nad to, iż miło jej było pomówić z nim czasem. Wyjeżdżającemu najosobliwsze zlecenia wymyślała do miasta, obarczała go sprawunkami, męczyła przepisywaniem, desenikami i t. p. Sykstus spełniał to wszystko z najżywszą radością, a co więcej, nie przeszedł nigdy granicy mu zakreślonej, i choć wywoływano z niego słówko, któreby miało większe jakieś znaczenie, nie śmiał go wyrzec nigdy, mówił tylko westchnieniami i oczyma.
Jak potem z długiego nowicjatu próby tej przeszedł do niespodziewanego raju, jak mu Ewunia powiedziała, że może jej serce pozyskać, byle jej wierzył i cały się jej poświęcił, tego opowiedzieć nie potra-
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/102
Ta strona została skorygowana.