nego do Ewuni przemówić. Upływały miesiące nie widzenia, które miłość wzajemną wzmagały. Ewunia sobie poprzysięgła uroczyście, iż słowa dotrzyma, a Sykstus gotów był cierpieć i wysługiwać się wieki, byle czasem z jej oczyma się spotkać.
Domowi nie mieli najmniejszego podejrzenia tego faktu i przysięgi, a obcy, ludzie nowi, dobadali się go, odgadli z kilku nieostrożnych oznak.
W czasie tych zapust właśnie dośledzono, że Sykstus po cichu kilka razy rozmawiał z Ewunią, że się spotykali zbyt często, że raz w oknie stali razem długo, czemu on wcale nie był winien.
Zazdrosna młodzież gotowa się więc ostrzedz pana podczaszego w jakikolwiek sposób, i tego niebezpiecznego pozbyć się rywala, ktoś nawet jakąś wielce znaczącą pono rozmowę podsłuchał.
Długo zapewne rozmyślano nad
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/104
Ta strona została skorygowana.