Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/116

Ta strona została skorygowana.

nia — do Żółtkiewicza napisać, by chłopaka pchnął precz, dokąd chce, do Wilna, do Piotrkowa, do Lublina, byle go tu nie było. Już to powiem ci, ojcze, ani mi się wierzyć chce, by mi taką zdradą za moje miłosierdzie się wypłacił. Lubiłem go, i — o ile przekonać się mogłem, dobry był w gruncie chłopiec, usłużny, skromny, pokorny. Gdzieby on co podobnego mógł zamarzyć. Ale ludzkie języki! ludzkie języki.
Przez chwilę zamilkł podczaszy, jak gdyby go myśl jakaś uderzyła nagle.
— A no, i wysłać go tak zaraz, to ci, co list ten pisali, assumpt nowy do szkalowania wezmą, powiedzą: musiało coś być, kiedy go wygnano.
Reformat zamyślił się.
— Hm, jest poniekąd racja — rzekł — ale cóż lepszego począć można? Wzbronić mu tu przyjazdu trudno, bo asindziej masz interesa mnogie